czwartek, 11 listopada 2010

hospodskie historki.

facecja #1:
wszak sztuka inspiruje się życiem.


Po półmetku Didi u Ja spała, Ja ubiła bitą śmietanę i gdy do lodówki ją chowała, śmietana wybrała życie na podłodze - rozprysnęła się na wszystkie strony.
Na wszystkie - dosłownie.
Okazało się, że również na sufit, co wyszło na jaw dopiero w poniedziałek rano.

Ja ściera plamy, balansując na krześle, gdy Zulek zakrzyknął ze zdziwieniem:
 - O jej! One nawet w 3D są!

Za dużo kina, stanowczo - za dużo kina!




facecja #2:
wszak nie rozdzielaj cząsteczki, mówię Ci!

Profesor Nitka omawiała z nami zadania z redoksu, po kartkówkowo, grzmiąc podstawową zasadą - nie rozdzielać cząsteczki!

Ja siedziała z Bajecznym - jak to jej się w poniedziałki zdarza (Bajeczny ma zawsze kalkulator i zbiór, i temperówkę - tylko pisać nie umie wyraźnie i Ja od niego spisywać nie może, motyla noga!). I nagle, wśród ogólnej o-cząstkowej gawędy, jak Bajeczny nie palnie:
 - Ja pierdolę.
Ja zrobiła wielkie oczy, odwróciła się do Bajecznego ze zdziwieniem wypisanym wielkimi, fluorescencyjnymi literami na twarzy.
 - Rozdzieliłeś cząsteczkę?
Bajeczny spojrzał na Ja spode łba.
 - Nie, to taka ogólna refleksja na dzisiejszy dzień.




facecja #3:
wszak dulce est desipere in loco.

Ja'owa rodzina wybierała się do szkoły, pracy - gdzieś tam, gdzieś.
Jak to zwykle u nas bywa, zakotłowało się przy drzwiach, gdzie tato wręczał niezbędne wsparcie finansowe w zachłanne dziecięce łapki.

Wciskając w małe dłonie Milkensa złotówkę, tato poklepał ją po głowie i rzekł:
 - Masz, dziecko, zaszalej.








de facto: Hospodská historka, facecja.
Bo po prostu kocham te scenki...


~~

Etym. - 
z Pieśni 4, 12, 28 Horacego: 'miło szaleć, kiedy czas po temu', tł. Jana Kochanowskiego
.