Fluffizm, fluffizm.
Tego naprawdę się pozbyć nie można, więcej - to śmiertelne prawie jest!
Ja
ubłagała Matulę, ażeby ta jej zakupiła brązowa farbę do włosów, gdyż
chciała wrócić do swojego mniej więcej naturalnego koloru włosów (czyli - według Matuli - ciemnego blondu).
To Mamiszcz zakupiła.
A Ja zaaplikowała na swoje bujne kędziorki.
Spłukała, nałożyła odżywkę, wytarła włosy ręcznikiem i spojrzała w lustro.
I zamarła ze zgrozy.
Gdyż włosy miała czarne.
Wysuszyła je suszarką, ale na sucho włosy niewiele jaśniejsze były.
Po wspólnej z Mamą debacie postanowiła natrzeć je sokiem z cytryny i potrzymać tak z pół godziny.
W sumie - nie dało to nic.
Oprócz
tego, że zarówno pani H.'owcowa jak i panna H.'owcówna będą miały
niezwykle piękne dłonie po kontakcie z dużymi ilościami soku z cytryny,
pannę H. piekło wszystko, na co cytrynie udało się spłynąć z loków, a
włosy po ułożeniu zachwyciły w sumie swym kolorem Ja.
Bo wygląda jak królewna Śnieżka.
Ot co.
A cała afera farbiarska była zaplanowana przez Macochę-Mamiszcza, aby ja była do niej podobniejsza.
Żeby tylko nie uznała, że Śnieżka Ja'owa jest teraz piękniejsza od niej i jej nie wygnała!
Wszak w okolicy nie mieszkają żadne krasnoludki i gdzie Ja się podzieje...?
de facto:
tytuł: do cytatu z braci Grimm:
'– Stójcie bracia krasnoludki, ktoś podeptał nam jagódki! Dziwne ślady są przy drodze...
– Kto śpi u nas na podłodze?
– Panna śliczna, jak śnieg biała... Sama lasem wędrowała?
– Już się budzi... Czy ją znacie?
– Witaj, witaj w naszej chacie!'
Całe szczęście, ze nie ma nigdzie tych krasnali. Mówią jak narąbane i do tego kiepskim wierszem...