Ja postanowiła poczynić nachos.
Gdyż:
- znalazła mąkę kukurydzianą, gdy szukała pszennej na dokończenie dogorywającego na blacie ciasta;
- lubi kucharzyć;
- i lubi nachos.
Wymięmdliła
ciasto, przypominające ciastoline Play-Doh (kolor, konsystencja...
nawet zapach był podobny!), rozwałkowała i dawaj! eksperymentować.
eksperyment pierwszy:
kawalątek
ciasta wrzuciła Ja na rozgrzewający się tłuszcz. Efekt? Zminił się on w
liczne mikro-strzępki wyglądem przypominające kwiatki.
Ściślej - Leontopodium alpinum.
eksperyment drugi:
większy skrawek ciasta Ja wrzuciła na tłuszcz nieco mocniej rozgrzany. Efekt? Wyszedł kukurydziany, nie-słodki faworek.
eksperyment trzeci:
Ja
wkurzyła się niepomiernie, wysmarowała tymże użytym wcześniej tłuszczem
blachę i rozwałkowała na całej jej powierzchni ciasto i wstawiła do
pieca. Efekt? Bardzo smaczny, monstrualnej wielkości nachos.
Drugi nie wyszedł już tak smakowicie, albowiemóż się nieco... przypiekł.
Trzeba żółciutkie jeść, nie ma to tamto.
de facto:
tytuł, jako riposta skierowana do Roberta Penna Warrena, bo chłopak na za wiele sobie pozwala: 'Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment.'
Nie rozpędzaj się, Robbie!
~~
wymięmdlić to znaczy wymięmdlić. Czyli wymiędlić ale z dodatkowym m w środku.
Może ktoś zauważy różnicę, oprócz fonetycznej.
A normalnie rozumie mnie tylko mistrz, Lewis.