piątek, 27 maja 2011

wszystko!

Ja dziś cała w skowronkach - pomimo chronicznej kobiecości, która się objawiła - wpadła do Szkoły na wuef naszych Baranów i poleciała do Malbora, aby po-usprawiedliwiał jej nieobecności, z ostatnich dwóch miesięcy.
Po wypomnieniu mu, że miał zrobić to tydzień temu, na co on zaczął sumiennie jej wpisywać 'enki' (nieusprawiedliwione nieobecności), żeby wypełnić swoje obowiązki w zgodzie z duchem prawa, wywiązała się pomiędzy nimi rozmowa, w której Malboro nagle przyznał, że Ja ładnie wygląda.


 - Ale co też profesor opowiada... - zarumieniła się zachwycona Ja.
 - Ależ tak, tak! Bardzo ładnie. Jakoś się tak zmieniłaś ostatnio...
 - A, bo mi się życie osobiste układa - rzuciła nieopatrznie Ja.
Malboro nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał niecnie takiej okazji.
 - ZAKOCHAŁA SIĘ! - ryknął na całą salę - W kim, w kim, powiedz mi!
 - Nie...
 - No, powiedz, powiedz. Komu masz powiedzieć jak nie mi!
Ja łypnęła na niego złowieszczo...
 - Profesorowi bym ostatniemu właśnie powiedziała..

Następne piętnaście minut Malboro maglował Ja bądź tez czynił insynuacje, aluzje i pod-puszczajki
 - Kto to, kto to? Masz chłopaka! Z naszej szkoły? Z której klasy? Kto to, kto to?.





Ale Ja się nie dała.
Między innymi dlatego, że ciągle Darcy'ego pod bokiem nie ma.



A głównie dlatego, że oburza ją twierdzenie, ze kobieta może być spełniona tylko z mężczyzną pod ręką.





Choćby i to prawda była.






de facto:
tytuł: do Lidii Jasińskiej: Aby unieszczęśliwić kobietę, wystarczy nic nie robić.
Odwrotnie - aby uszczęśliwić wystarczy wszystko.

A Ja się wszystko ostatnio zaczyna powoli układać...
:)