poniedziałek, 6 lutego 2012

wielko-miejsko.


Ja poczuła się dzisiaj wielko-miejsko, gdy wędrowała sobie po molochu handlowym, jaki w Stolicy w październiku otworzyli.

Łaziła sobie, elegancko odziana, z reklamówkami firmowych sklepów, siedziała w kawiarni Szwagra na kawce i ciasteczku, po Stolicy sobie autobusem jeździła po szlachecku, w ogóle cud, miód i orzeszek.


Cały czar nowoczesności i wielkiego miasta skończył się, gdy przez 40 minut czekała na busa.
Na mrozie.


Przyjechał w porę, a jak!
Ale trafił na Walne Zgromadzenie Busów i Busików, więc wsunął nos na parking i nawiał.



No i Ja czekała na następnego.
Który stał przez cały ten czas, obrócony rufą w stronę współ-czekaczy Ja'owych.
Żeby czasem nikt nie zauważył dokąd jedzie. Choć i tak wyłączył tabliczkę.


Na szczęście słuchawki zaspokajały Ja '3 wymiarami gitary'.

Chwała Trójce Polskiego Radia!