sobota, 22 stycznia 2011

do-it-yourself, but do-it-right.

Steampunk opanował moją duszę.


Zawsze w niej gościł, ale nie wiedziałam, że ukochanie kółek zębatych na wierzchu, fascynacja pięknem mechanizmów, maniakalna radość podczas kontaktu z VSF i zauważanie wszelkiej zabytkowej w swym brązowym pięknie to jest steampunk.



W każdym razie, do piosenek Abney Park (i puszczanej na okrągło Sonacie fortepianowej nr 14 cis-moll op. 27 nr 2 'Sonata quasi una fantasia', znanej jako 'Mondscheinsonate' -niektórych przyzwyczajeń nie da się zmienić) powstało ostatnie dzieło opętańczej twórczości Ja.

Steampunkowy zegarek...
Ta-dam!:
 







Jakość zdjęcia słaba, ale zanim zacznie komentować jakość wykonania, pamiętajcie, że komentujecie pracę amatora kwaśnych jabłek i wszelkiego metalowego śmiecia.




I złotej farby.




Mniam.








de facto:
tytuł - DIY, just check it.
Druga część - cóż, moja mantra podczas przyklejania Kropelką jak Gienia małych elementów...
x)

~~

Niewtajemniczonym - steampunk w Wiki. A jeszcze lepiej zajrzeć tu, na Retrostację.