Dzisiaj JJ (duet Jarzębina&Ja) nie był na lekcjach.
Żadnych.
Nu-nu-nu!
Ani jednej!
(no, dobra - na sprawdzianie z angielskiego, ale nic się tam nie nauczyłyśmy, to się jako lekcja nie liczy...)
A dlaczego, zapytacie.
Otóż
miał się wybrać do gimnazjum w mieście pewnym i tamtejszą młodzież
zachęcać, aby wybrała Szkołę na swoją... cóż, przyszłą szkołę.
Ale w ostatniej chwili się okazało, ze nie jedzie.
A, że kółka wpisane były, także zastało ustalonym, ze żadna z panien J. na zajęcia nie idzie.
Najpierw poszły [te panny] do oo. Kapucynów, znalazły w szafce kawę, herbatę i ciastka.
Później poszły do Ja na zupę z grzankami (mniam) i Fejsbuka.
A, później - do BWA (BiuraWystawAArtyctycznych) oglądać wszystko, co tylko zostało tam wystawione.
I gdy Ja Jarzębinę na Dworzec odprowadzała (rowerem) usiadły sobie na parapecie, coby pół godziny do autobusu przeczekać.
Ja siedziała na parapecie jakiejś apteki, stopy w kolorowe slimki o ramę roweru oparte mając.
Podeszła jakaś roześmiana staruszka do niej.
- Widzę - mówi - że prezentujesz amerykański sposób siedzenia na rowerze.
I odeszła uradowana, podśmiechując się pod nosem.
Fakt, w wielu filmach tak na rowerach zasiadano.
Nie podczas jazdy w każdym razie.
Później
się JJ wdrażało w bycie studentką - poprzez zakładanie kolejnych warstw
odzieży, zupełnie do siebie niepasujących, za to w zamiarze mających
chronić jakoś-tam przed zimnem. Oraz strojąc miny nad zeszytem do
biologii.
I spędziło najprzyjemniejsze 6 godzin, jakie w porze lekcyjnych zajęć można by sobie wyobrazić...
O tak...
de facto:
tytuł: do cytatu z Paula Coelho (nie linczujcie mnie znowu!), Jedenaście minut: 'Coraz częściej dochodzę do wniosku, że seks, podobnie jak narkotyki,
jest ucieczką od rzeczywistości, pozwala zapomnieć o kłopotach, odprężyć
się.' Wagary też.
~~
Notka może i dziwna, może i chaotyczna...
Ale za to z fotorelacją.
tu: http://phtshprprt.blogspot.com/