poniedziałek, 29 listopada 2010

rozmówki ludzko-Angelowe.

Tak się jakoś mi przypomniało ostatnio tydzień temu - przed szlabanem... - może z powodu gwałtownego poszukiwania wesołych wspomnień i myśli - jak w każdy poniedziałek, bo to pomarańczowy dzień - jak to Ja z Angelem przez C. nie tak dawno szła.
I Angelo maniakalnie powtarzał - ja mantrę - 'muszę kupić krem, muszę kupić krem'.
Ja się zatem wykazała troską i zainteresowaniem, zadając z pozoru niewinne pytanie - 'jaki krem?'.
Uzyskała na nie z pozoru niewinną odpowiedź - 'normalny'.

Rozmowa ta miała li i jedynie pozory normalności, gdyż zapoczątkowała kłótnię, która rozgorzała w rytm obcasowego staccato.



Bo co to jest 'normalny' krem?

 - Nie ma takiego kremu jak 'normalny'! - mówi Ja.
 - Ależ oczywiście, że jest! - odpowiada Angelo - To taki, no wiesz, normalny!
 - Nie ma, nie ma, nie ma!
 - Jest, jest, jest!
Nieomal zatykając sobie rękami uczy i śpiewajac ‘lalala, nie słyszę Cię!’ wparował do drogerii, jak huragan przemknął pomiędzy wszystkimi półkami, wreszcie wyjrzał tryumfalnie i ruszył w stronę kasy, dzierżąc tubkę ‘normalnego’ kremu.

Czyli przeciwtrądzikowego kremu nawilżająco-matującego.






Spróbuj zrozumieć mężczyznę, a przyda Ci się poważna kuracja.
Konkretnie, Twojej psychice.






Tako Ja rzecze.
               







de facto:
tytuł do cytatu K. Grocholi, z Nigdy w życiu:
Do mężczyzny powinien być dołączony tłumacz, który by nam tłumaczył, co mężczyzna ma na myśli. Do każdego w dodatku osobny, niepowtarzalny, żadne tam ogólniki – ty z Marsa, ja z Wenus. Który by objaśniał, na przykład, co to znaczy, kiedy on milczy.