poniedziałek, 9 stycznia 2012

cud.


Udało mi się.
Przeżyłam.

Nie było to takie pewne, ponieważ... wracałam skrótem.

A według słów Pietiuszki skrót ten generuje tabuny gwałcicieli i morderców, którzy czyhają tylko na ukazanie się Ja.
Ja jednak się dość do domu śpieszyło i nie chciała zwlekać, idąc na około.

I przeżyła.
Ja przeżyła.
Ja przeżyłam.


Niby dlaczego nie, prawda? Codziennie tamtędy chodziłam, dopóki to nadopiekuńcze warzywo mi nie zabroniło.



Ale teraz, gdy mam świadomość czającej się tam zagłady...



PRZEŻYŁAM!






de facto:
to nie jest taki skrót-skrótowy. Deptak, później drewniany most, a następnie krótka ulica Fredry, na której jest tylko MPGK i stacja benzynowa.
Oj tam.

~~

Pietiuszka nałożył na Ja tyle zobowiązań przed wyjazdem, że ciężko je spamiętać, co tu mówić o przestrzeganiu.
W każdym razie - Ja zdarzyło się to raz tylko i więcej nie zdarzy, będzie się słuchać i w ogóle.
:)