Ja usłyszała, że dzieci gorąco pragną otrzymać podwózkę, wobec czego nie
zastanawiając się wiele i wkładając już buty w hallu, uprosiła Gabę,
żeby dała jej po nie pojechać.
I zaraz przy wyjeździe okazało się, że warto by było jednak najpierw skończyć kurs na prawo jazdy...
Ja
cofnęła samochód na zbyt małą odległość i ruszając przed siebie
wjechała w wielki głaz narzutowy, który leży na terenie sąsiadów.
Dzięki
moralnemu wsparciu Sąsiadki-z-Obok i wsparciu za kierownicą
Sąsiada-z-Naprzeciwka udało się wydostać samochód, przyblokowany na
głazie i ruszyć w dół.
Sprzęgło śmierdziało już nieziemsko, dodajmy.
Ja zgarnęła pierwszą partię dzieci i ruszyła po Milkensa.
Samochód stanął na podwójnej-górce-będącej-skrzyżowaniem, toczył się samoistnie i w ogóle nie było wesoło.
Ja odkryła już, dlaczego za kierownicą jest strefa wolnego przeklinania, zaprawdę.
Ale nie szło jej tak źle, po 4 jazdach?
Po prostu Mistrz Kierownicy!
poniedziałek, 26 września 2011
piątek, 23 września 2011
oda nieomalże.
Z przygotowywania się Ja na wyjście na zewnątrz, do ludzi, do rówieśników, do dużej ilości pizzy i zabawy (i karaoke):
- O, jednak idziesz w tej sukience...
- Tak, mamo, wiem, że za krótka, ale mam dwie pary rajstop.
- A nie możesz założyć leginsów?
- Nie, mam tylko czarne, a mi nie pasują. Ale to przecież o samo!
- Właśnie nie, w rajstopach Ci widać...
- Ale co?!
- ...nogi.
- A w leginsach nie?
- Nie, leginsy to prawie jak spodnie.
Nogi, znaczy - ręce opadają...
de facto:
tytuł do fraszki Jana Sztaudyngera, Na piękne nóżki:Para ud
Godna ód. Ja żadnych kompleksów od niedawna nie ma. Bo się dowiedziała, że wygląda sexy w krótkiej sukience i te nogi i uda również jej wielu miłych chwil dostarczyły.
Szczególnie jeśli o spacery chodzi...
x)
- O, jednak idziesz w tej sukience...
- Tak, mamo, wiem, że za krótka, ale mam dwie pary rajstop.
- A nie możesz założyć leginsów?
- Nie, mam tylko czarne, a mi nie pasują. Ale to przecież o samo!
- Właśnie nie, w rajstopach Ci widać...
- Ale co?!
- ...nogi.
- A w leginsach nie?
- Nie, leginsy to prawie jak spodnie.
Nogi, znaczy - ręce opadają...
de facto:
tytuł do fraszki Jana Sztaudyngera, Na piękne nóżki:Para ud
Godna ód. Ja żadnych kompleksów od niedawna nie ma. Bo się dowiedziała, że wygląda sexy w krótkiej sukience i te nogi i uda również jej wielu miłych chwil dostarczyły.
Szczególnie jeśli o spacery chodzi...
x)
środa, 21 września 2011
błogo.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
...Ja się całowała.
Całkiem sporo, ostatnio.
I wyssało jej kreatywność.
...ech.
x)
sobota, 10 września 2011
uff!
Fluffizm, fluffizm.
Tego naprawdę się pozbyć nie można, więcej - to śmiertelne prawie jest!
Ja ubłagała Matulę, ażeby ta jej zakupiła brązowa farbę do włosów, gdyż chciała wrócić do swojego mniej więcej naturalnego koloru włosów (czyli - według Matuli - ciemnego blondu).
To Mamiszcz zakupiła.
A Ja zaaplikowała na swoje bujne kędziorki.
Spłukała, nałożyła odżywkę, wytarła włosy ręcznikiem i spojrzała w lustro.
I zamarła ze zgrozy.
Gdyż włosy miała czarne.
Wysuszyła je suszarką, ale na sucho włosy niewiele jaśniejsze były.
Po wspólnej z Mamą debacie postanowiła natrzeć je sokiem z cytryny i potrzymać tak z pół godziny.
W sumie - nie dało to nic.
Oprócz tego, że zarówno pani H.'owcowa jak i panna H.'owcówna będą miały niezwykle piękne dłonie po kontakcie z dużymi ilościami soku z cytryny, pannę H. piekło wszystko, na co cytrynie udało się spłynąć z loków, a włosy po ułożeniu zachwyciły w sumie swym kolorem Ja.
Bo wygląda jak królewna Śnieżka.
Ot co.
A cała afera farbiarska była zaplanowana przez Macochę-Mamiszcza, aby ja była do niej podobniejsza.
Żeby tylko nie uznała, że Śnieżka Ja'owa jest teraz piękniejsza od niej i jej nie wygnała!
Wszak w okolicy nie mieszkają żadne krasnoludki i gdzie Ja się podzieje...?
de facto:
tytuł: do cytatu z braci Grimm:
'– Stójcie bracia krasnoludki, ktoś podeptał nam jagódki! Dziwne ślady są przy drodze...
– Kto śpi u nas na podłodze?
– Panna śliczna, jak śnieg biała... Sama lasem wędrowała?
– Już się budzi... Czy ją znacie?
– Witaj, witaj w naszej chacie!'
Całe szczęście, ze nie ma nigdzie tych krasnali. Mówią jak narąbane i do tego kiepskim wierszem...
Tego naprawdę się pozbyć nie można, więcej - to śmiertelne prawie jest!
Ja ubłagała Matulę, ażeby ta jej zakupiła brązowa farbę do włosów, gdyż chciała wrócić do swojego mniej więcej naturalnego koloru włosów (czyli - według Matuli - ciemnego blondu).
To Mamiszcz zakupiła.
A Ja zaaplikowała na swoje bujne kędziorki.
Spłukała, nałożyła odżywkę, wytarła włosy ręcznikiem i spojrzała w lustro.
I zamarła ze zgrozy.
Gdyż włosy miała czarne.
Wysuszyła je suszarką, ale na sucho włosy niewiele jaśniejsze były.
Po wspólnej z Mamą debacie postanowiła natrzeć je sokiem z cytryny i potrzymać tak z pół godziny.
W sumie - nie dało to nic.
Oprócz tego, że zarówno pani H.'owcowa jak i panna H.'owcówna będą miały niezwykle piękne dłonie po kontakcie z dużymi ilościami soku z cytryny, pannę H. piekło wszystko, na co cytrynie udało się spłynąć z loków, a włosy po ułożeniu zachwyciły w sumie swym kolorem Ja.
Bo wygląda jak królewna Śnieżka.
Ot co.
A cała afera farbiarska była zaplanowana przez Macochę-Mamiszcza, aby ja była do niej podobniejsza.
Żeby tylko nie uznała, że Śnieżka Ja'owa jest teraz piękniejsza od niej i jej nie wygnała!
Wszak w okolicy nie mieszkają żadne krasnoludki i gdzie Ja się podzieje...?
de facto:
tytuł: do cytatu z braci Grimm:
'– Stójcie bracia krasnoludki, ktoś podeptał nam jagódki! Dziwne ślady są przy drodze...
– Kto śpi u nas na podłodze?
– Panna śliczna, jak śnieg biała... Sama lasem wędrowała?
– Już się budzi... Czy ją znacie?
– Witaj, witaj w naszej chacie!'
Całe szczęście, ze nie ma nigdzie tych krasnali. Mówią jak narąbane i do tego kiepskim wierszem...
piątek, 9 września 2011
jazzy chill.
Rok szkolny już trwa i trwa i trwa...
A Ja się nie odzywa, znaku życia nie daje...
(No, oprócz komentarzy do komentarzy.)
Czyżby przysypały i zagrzebały ją żywcem zwały materiałów powtórkowych?
Czyżby przegryzła sobie w desperacji żyły nad notatkami z mejozy?
Czyżby dwie strony pozostawionych, po wstępnej eliminacji, tematów maturalnych doprowadziły ją na skraj załamania nerwowego?
Ależ skąd.
Ja siedzi przed monitorem komputera z kubkiem Earl Greya w jednej ręce, z książką w drugiej i z ciepłym jazzem w głośnikach (tegoż komputera).
Chrzanić maturę i olimpiadę, i sprawdziany zapowiedziane, i powtarzanie na korki.
Epatowanie się chwilą, myślą o rychłych urodzinach z przyjaciółmi (może Pietiuszka okażę daleko-idącą łaskę i ruszy do C. swoje ryże cztery litery), marzeniami o kursie na prawo jazdy i wspominaniem uśmiechu jednego Blondyna o nieznanym imieniu.
Chill-out.
A Ja się nie odzywa, znaku życia nie daje...
(No, oprócz komentarzy do komentarzy.)
Czyżby przysypały i zagrzebały ją żywcem zwały materiałów powtórkowych?
Czyżby przegryzła sobie w desperacji żyły nad notatkami z mejozy?
Czyżby dwie strony pozostawionych, po wstępnej eliminacji, tematów maturalnych doprowadziły ją na skraj załamania nerwowego?
Ależ skąd.
Ja siedzi przed monitorem komputera z kubkiem Earl Greya w jednej ręce, z książką w drugiej i z ciepłym jazzem w głośnikach (tegoż komputera).
Chrzanić maturę i olimpiadę, i sprawdziany zapowiedziane, i powtarzanie na korki.
Epatowanie się chwilą, myślą o rychłych urodzinach z przyjaciółmi (może Pietiuszka okażę daleko-idącą łaskę i ruszy do C. swoje ryże cztery litery), marzeniami o kursie na prawo jazdy i wspominaniem uśmiechu jednego Blondyna o nieznanym imieniu.
Chill-out.
Subskrybuj:
Posty (Atom)