wtorek, 26 czerwca 2012

powrót na jawę.

Ja  śpi.
Przesypia dzień po dniu, noc po nocy.
Budzi się głównie do rozmawiania z Pietiuszką. Ewentualnie zjedzenia czegoś.
Resztę czasu przesypia.
Niekoniecznie śpiąc.
Czytając, grając w głupie aplikacje na Fejsbuku, oglądając z rzadka telewizję, sprzątając.

Czasem spotyka się z przyjaciółmi i wtedy znowu się budzi.

A potem zasypia.



Nienawidzę wakacji.




Niech mi ktoś budzik na stałe nastawi!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

pilgrimage.

Ja wybrała się ze Szwagierem, G., Pynią i całym mnóstwem innych człowieków do Budapesztu, na spotkanie ludzi młodych.

W autobusie - śmiechu po pachy.
W Budapeszcie - słuchanie z szeroko otwartymi oczyma tłumaczenia.
Powrót - spanie w pozycji 'naprawdę zmieszczę się na fotelu i nie będę wystawać z żadnej strony'.

Straty:
 - obolałe nogi,
 - spodnie i pasek upaprane gumą do żucia, która gdzieś się nadziała na Ja,
 - usmarowane dwie koszulki - jedna przed wyjazdem, kawą z termosa (przecieka, dziad jeden. A nowy!), a druga truskawkami, które wysypały się z pudełka podczas ruszania autobusu. Szkoda, że obie były białe...

Zyski:
 - Chai Tea Latte w Sturbucksie,
 - kody do łazienek w połowie knajp dookoła placu 'budapeszczańskiego',
 - spotkanie cud dzidzia,
 - brzuch napełniony dobrym jedzeniem,
 - nowe znajomości,
 - cud-miód blondyn z Bydgoszczy znaleziony dla Mańki,
 - zadowolenie ogólne z wyjazdu.



Czyli wychodzi na plus.