Wszystko zaczęło się od Ja grożącej Milkensowi.
Mil oczywiście nie mogła być dłużna, toteż poinformowała Ja, że dobierze jej się do skóry straszna... Haba.
Ja co prawda nie wiedziała, kto to jest Haba, ba! - nie miała zielonego pojęcia.
Ale
poinformowała Milkensa, że ona wie, ale nie wie czy M. wie, toteż nie
może jej powiedzieć, bo Centrala też nie wie, czy M. wie.
I się zaczęło.
Ja i Milkens zaczęły trzygodzinne podchody i licytacje.
Skończyło
się na tym, że Milkens jest 24letnią prezydent całego świata o
imponującym biuście (w którym Haba się ukrywa czasami, a cały czas
mikrofon, przez który wszystko słyszy), a Ja jest agentem wywiadu Jej
Królewskiej Mości który po swojej stronie ma 50 pingwinów-komandosów (za dużo Madagaskaru...).
Pomimo usilnych prób, mamiszcz nie chciała Ja zdradzić kim jest Haba, aż w końcu Mila sama wyznała.
Haba to był bukiet kwiatów, który na folii miał napisane tą właśnie nazwę.
To by tłumaczyło półgodzinną dyskusję, mająca na celu ustalenie czy Haba to on czy ona.
de facto:
Za dużo Pingwinów z Madagaskaru, stanowczo za dużo...
Obejrzałam oba sezony.