niedziela, 5 czerwca 2011

day-glo.

Vespula vulgaris (najprawdopodobniej) mnie użądliła.

Bawiłam ja się z Frodem Frytkiem Pepe Panem Psem zwanym przeze mnie Gwynnbleidem, oparłam ręką o trawę.
A w tej trawie bezczelnie się schowała ona - osa, która najpierw mnie użądliła, a potem patrzyła na mnie bezczelnie apozycyjnym okiem, uśmiechając się aparatem apoidalnym.


A ja wrzasnęłam strasznym głosem i rzuciłam się obsmarowywać żelem z dimetindenem w postaci maleinianu.



Ale kto to widział, żeby się osy w wiechlinach kryły.
Świat na głowie stanął.






de facto:
tytuł - nie wiem co znaczy, ale jak się wpisze, że świat stanął na głowie w wujcia Google, to wyskakuje tytuł filmu, w którym można by się domyśleć tego i owego.
Szukajcie, a znajdziecie.
Za to ładnie brzmi.

~~

Określenia takie i owakie, pseudo lub bardziej naukowe, gdyż jestem w trwałym szoku.

Z tego samego powodu - pierwsza osoba.

~~

Tak, mam psa.
West Highland White Terier, dwumiesięczny, bialutki.
Dlatego Gwynnbleid, bo to oznacza w Wiedźmińskim elfim 'biały wilk'.
Pepe: tu.