piątek, 11 lutego 2011

jeśli działa, to niech działa.

Szafiarstwa nie będzie, bo okazało się, że z tradycją nie wygram.


W Szkole Ja spędziła w sposób regulaminowy tylko 4 jednostki lekcyjne, z gardłem à'la młody waleń, czołem zastępującym w klasie kaloryfer i big-bandem o mocno rozbudowanej sekcji perkusyjnej pod kopułą czaszki, nie będąc w stanie myśleć, więc z prawdziwą ulgą poświęcając się na pozostałych godzinach zajęć tak bezmyślnym i nie wymagającym skupienia czynnościom jak leżenie na kozetce w gabinecie higienistki, zaginanie informacji o sponsorach na olimpiadę geograficzną i kreatywnemu opracowaniu dyskoteki na Dzień Patrona.
(Zdanie długie, ale przebolejecie.)
Po powrocie do domu zrzuciła z siebie odzienie, zastąpiła dresem i pogrążyła się w pełnym cichego spokoju śnie, przerywanemu jedynie przez ataki kaszlu.

No, i jakoś nie było okazji.


Za to Ja ruda znowu jest.
Tu się pochwalić musi, że nikt nie zauważył, a koleżanka poinformowała ją, że w jej opinii Ja włosy tycjanowskie od urodzenia posiadać miała.

Cóż, można i tak.






Pomimo późnej pory, chodzi mniej więcej o to, że skoro zdjęcie było obiecane - zdjęcie być musi.





Panie i panowie:
słit focia Ja.






Proszę docenić szalone poświęcenie i wykrzywianie się do obiektywu telefonu w okolicach przed-lustrzanych i około-łazienkowych.




To naprawdę było coś!


 










de facto:
tytuł do cytatu z utworu Chaos, Dezertera: Chaos to bezład, lecz działa znakomicie.
Potraktujcie to jako przeprosiny, za lekkie 'aleosochozi' w notce.