Szafiarstwa nie będzie, bo okazało się, że z tradycją nie wygram.
W Szkole Ja spędziła w sposób regulaminowy tylko 4 jednostki lekcyjne, z gardłem à'la młody waleń, czołem zastępującym w klasie kaloryfer i
big-bandem o mocno rozbudowanej sekcji perkusyjnej pod kopułą czaszki,
nie będąc w stanie myśleć, więc z prawdziwą ulgą poświęcając się na
pozostałych godzinach zajęć tak bezmyślnym i nie wymagającym skupienia
czynnościom jak leżenie na kozetce w gabinecie higienistki, zaginanie
informacji o sponsorach na olimpiadę geograficzną i kreatywnemu
opracowaniu dyskoteki na Dzień Patrona.
(Zdanie długie, ale przebolejecie.)
Po
powrocie do domu zrzuciła z siebie odzienie, zastąpiła dresem i
pogrążyła się w pełnym cichego spokoju śnie, przerywanemu jedynie przez
ataki kaszlu.
No, i jakoś nie było okazji.
Za to Ja ruda znowu jest.
Tu
się pochwalić musi, że nikt nie zauważył, a koleżanka poinformowała ją,
że w jej opinii Ja włosy tycjanowskie od urodzenia posiadać miała.
Cóż, można i tak.
Pomimo późnej pory, chodzi mniej więcej o to, że skoro zdjęcie było obiecane - zdjęcie być musi.
Panie i panowie:
słit focia Ja.
Proszę docenić szalone poświęcenie i wykrzywianie się do obiektywu telefonu w okolicach przed-lustrzanych i około-łazienkowych.
To naprawdę było coś!
de facto:
tytuł do cytatu z utworu Chaos, Dezertera: Chaos to bezład, lecz działa znakomicie.
Potraktujcie to jako przeprosiny, za lekkie 'aleosochozi' w notce.