prolog:
Ja
profilaktycznie nastawiła 8 alarmów w jednym telefonie, kolejny (za to z
dwuminutową 'dżemką') w drugim, a jeszcze jeden w budziku na 4:30 i
położyła się spać. O dziwo, udało jej się nią zaspać i wstać w
wyznaczonym przez ćwierkanie alarmów czasie. Dopakowała, co dopakować
miała, czterdzieści razy sprawdziła listę rzeczy do dopakowania,
wcisnęła swój bluesowy kapelusz na głowę i wyruszyła na wycieczkę
owczarnianą.
kop #1:
kopniętego kopnięte początki:
W
autobusie wraz z Mili-mili i Didi siedziała na tyle, ogólnie robiąc tak
zwaną wiochę, żale i żenadę, głupio się śmiejąc i machając do tych, co
za nami jechali.
Żeby
zwiększyć ilość testosteronu z tyłu (bo my kipimy estrogenem!) dosiadł
się do nas Siekiera, przez co Mili-mili i Ja zostały zapłodnione
dźwignią, która wbijała się tu i ówdzie.
A bardziej ówdzie.
Trzeba będzie po prostu pomóc podczas wychowywania małych dźwigienek i powinno być dobrze.
kop #2:
kop na szczęście:
Ja
z kolei z Siekierą się założyli, że obok wymieniony dowiezie Ja do ŁDZ
na kolanach. Ja oczywiście zakład przegrała, bo jej się kości udowe
Siekiery w pośladki wbijały.
Wniosek z tego taki, że Ja ma za chudy tyłek i musi przytyć.
Oby się udało!
kop #3:
z kopa w plener:
Dnia pierwszego, wieczorem, udała się owczarnia na wycieczkę ulicą Piotrkowską.
Mili-mili,
Didi i Ja, które utworzyły już solidną grupę wsparcia i feministycznej
wspaniałości, wysunęły się w niewielkim czasie na prowadzenie i pruły
jak lodołamacze męskich serc do przodu, prezentując swoje wdzięki oraz
dość głośno ustalając oficjalną wersję wydarzeń
- To jesteśmy studentkami Uniwersytetu Medycznego.
- Ale pierwszego roku, żeby nie było, że nie znamy wykładowców...
- Ale wyników matury jeszcze nie było, skąd wiemy, że się dostałyśmy?
- To, że składamy tu papiery, jesteśmy pewne matury i przyjechałyśmy obczaić miasto?
- Ujdzie.
Na szczęście, parę wspaniałych okazów męskości, zwróciło uwagę na dorodne dziewoje.
Szkoda tylko, że były to okazy metalowe.
kop #4:
‘chyba Cię słoń w ucho kopnął!’:
Są rzeczy, których się nie zapomina, choćby człowiek był stary, pomarszczony i trzy ćwierci od śmierci (czyt. pełnoletni).
A mianowicie jest to popularne w podstawówce przekłuwanie sobie uszu na wycieczce.
Tak było i tym razem.
Ja wyposażyła się w igłę i spirytus, Natcore zrobiła dziurę, a Siekiera wsadzał kolczyka.
Szkoda
tylko, że chłopak robił to po raz pierwszy, tak, że Ja straciła około
5,5 litra krwi, za to zyskała drugi kanał kolczyka, a jej ucho zostało
ochrzczone ‘tatarem’.
Można i tak…
kop #5:
kopnięta ta demokracja:
Ja
jest osobnikiem z natury wygodnym, więc gdy tylko oczęta jej się
przymykać poczęły, a spać nie chciała, bo tyle ciekawych rzeczy się
działo!, porwała swojego niewolnika – Bajecznego – i zmusiła go, by
robiła za Ja’ową podpórkę.
To znaczy, Ja na nim wisiała przez około trzy godziny, nie pozwalając ruszyć się mu za bardzo.
Za to Ja było wygodnie, a przecież tylko to się liczy!
kop #6:
kobieta to takie mocno kopnięte stworzenie:
Jest coś takiego w kobiecie, że gdy widzi słodkie rzeczy (nie chodzi tu o żelki, mniam) włącza jej się na co dzień ukryta opcja ‘głosik słodkiego kurczątka’.
Kobieta zaprogramowana na Kurczątko kwili mniej więcej tak:
‘Jej,
jej, jej, jaki słudziuchny maluszek! Buci-buci, malusieniuszku! Jakiś
ty słodziutki, ja Cię zjem, mniam, moje najsłodsze śliczniostwo!’.
Feministycznej
Trójcy jako wyjątkowo kobiecej włączyło się to z chwilą przekroczenia
bramy ZOO i biedny Bajeczny, z wyboru idący z nimi, cierpiał męki
piekielne.
Przynajmniej Ja na chwilę znormalniała, przedstawiając mu plan rzucenia jednego dzieciaka gepardowi na pożarcie.
kop #7:
kopniętego kopnięte końca:
Podczas powrotu zamiast autobusem przemieszczaliśmy się po polskich dziurach sauną.
Oczywiście - im cieplej, tym głupiej.
Na
tył autobusu, gdzie Ja delektowała się najnowszą literacka zdobyczą
zwaliły takie tłumy łaknących hazardu owieczek, że Ja musiała nawiewać.
Całe
szczęście, że Bajeczny siedział sam, w związku z czym Ja się bezczelnie
dosiadła. Oprócz wykorzystywania go jako podpórki, poduszki i fundatora
krakersów, zabawiała się przez około 4 godziny rozmową z tymże.
Co skończyło się o tyle miło, że siedząca przed nimi Daga wyznała podczas jednego postoju:
'Słucham o czym rozmawiacie. Jesteście kompletnie p******i. Ale śmieszni, nie ma co...'.
Dzięki.
kop #8:
kopnięte dialogi:
Mili-mili (o Ja i Bajecznym): Wy jesteście p******i!
Bajeczny: Ale tak jest weselej!
Bajeczny: I teraz jeszcze usiadł na mojej koszuli, ten s*******n p********y.
Ja (do Bajecznego, o ssącej się po szyi parze): Patrz, już mu mózg wyssała, bierze się za rdzeń przedłużony!
Ja (do Bajecznego o tej samej parze, posiadającej mnóstwo kabelków): A teraz zastąpi mu tkankę mózgową tymi kablami i będzie rozkazy telekomunikacją wysyłać...
Bajeczny: <długa wiązanka> 5,44 za litr?! Jak ja będę do szkoły jeździł?!
Ja: Przywiążesz na sznurku motor do autobusu i jakoś pójdzie...
Bajeczny: Raczej będę na alkoholu jeździł.
Ja: Co, chcesz wlać alkohol do baku? Zatrzesz silnik czy coś...
Bajeczny: Nie, wypiję go i urżnę się rano, przed szkołą.
Ja: I taki do szkoły przyjdziesz?!
Bajeczny: Nie, jak się n********ę to po cholerę mi szkoła?