środa, 30 maja 2012

pffiiifiiiii.

Ja z Pietiuszką postanowili dobywać góry i doliny Pietiuszkogrodu, a z braku laku, gór i dolin - ichnie wały.


Tak się jakoś złożyło, że Pietiuszkoland leży w czułych objęciach trzech rzek, a ich miłość czasami przerasta spinające je brzegi i zalewają nią tąż krainę. Dosłownie. Więc krajanie wcielenia rudości (i w kolorze, i w przyrodzonej mu złośliwości) wybudowali sobie wały. Ładne, zadbane, idealne na spacery.
Powróćmy.


Jak to zwykle, bieżą sobie trixtiuszki ścieżyną, gdy nagle czy to słońce ich przygrzało, czy też zwyczajnie im odwaliło, jak to czasami bywa - dość, że zaczęli wyśpiewywać piękne pieśni.
Najpierw 'Kaczka dziwaczka', następnie różne pieśni z 'Akademii Pana Kleksa', później różne przyśpiewki ogniskowe, stare dobre 'Idą parami, lalki z misiami'.


Przedszkole pełną gębą.




Infantylność jest tym czarowniejsza, im bardziej można się nią dzielić.
:)






de facto:
tytuł do cytatu z  Simone de Beauvoir - swoją drogą dość często cytowanej, chyba. Ma babka gadane: Co to jest człowiek dorosły? Dziecko nadęte latami.
My jesteśmy przekłuci szpilką dziwactwa.
Pffff, jak pęknięty balonik.